Smuci używanie słowa faryzeusz jako epitetu. To krzywdzące, acz akceptowane powszechnie – chyba nie tylko w Polsce – postępowanie. Słowo faryzeusz stanowi synonim dwulicowca, fałszywca, hipokryty, obłudnika, szuki, świętoszka, bigota, krętacza, czy pokrętnego argumentowania, jak w artykule: Kościelna debata o rozwodnikach? Jak kazuistyka faryzeuszy – kard. Caffarra o sakramentach dla rozwodników.

Faryzeusze – obłudnicy, czy wręcz przeciwnie?

Totalny brak edukacji odnośnie faryzeuszy powoduje, że przeciętny chrześcijanin nie wie kim oni byli, jakim ideałom byli wierni i jak oceniali sami siebie. Słowo faryzeusz w „cywilizacji chrześcijańskiej” ma jednoznacznie pejoratywną wymowę i bywa nie tylko nadużywane. Jest odwiecznym narzędziem utrwalania złego nastawiania chrześcijan do judaizmu. A przecież zarówno współczesny judaizm rabiniczny, jak i chrześcijaństwo zbudowane są na dziedzictwie zgromadzonym przez faryzeuszy. Dlatego pozwolę sobie przybliżyć czytelnikom historię tego stronnictwa, któremu winno się przywrócić należny szacunek. Przypomnę też, że Paweł z Tarsu nazywa siebie faryzeuszem (mówi „jestem paruszem”), i twierdzi, że naucza Tory według wykładni tego ugrupowania (o faryzeizmie Pawła, w prawdziwym, pierwotnym tego słowa znaczeniu, pisałem we wcześniejszym wpisie pt. Kalendarz uczniów Jezusa).

Powstanie frakcji faryzeuszy jest wiązane z postacią arcykapłana i ostatniego członka tzw. Wielkiego Zgromadzenia, Szymona Sprawiedliwego. Należał on do stronnictwa tzw. „pobożnych” (hebr. chasidim). Nie chodzi oczywiście o ruch chasydzki powstały na ziemiach wschodnich II Rzeczpospolitej w XVIII wieku, który nawiązywał nazwą do tego starożytnego stronnictwa. Z powodu zbieżności nazewnictwa Szymona Sprawiedliwego nazywa się chasydejczykiem, a nie chasydem. Niektórzy uczeni uważają go za pierwszego faryzeusza.

Czytamy o nim: „Szimon Sprawiedliwy* był pośród tych, którzy pozostali z Wielkiego Zgromadzenia. On nauczał: na trzech rzeczach stoi świat: na Torze, na służbie [Bogu]  i na dobrych uczynkach” (Pirke Awot 1:2).

*) „Był on najwyższym kapłanem po Ezrze [Ezdrasz], a także jednym z ostatnich mędrców Wielkiego Zgromadzenia […]

Niektórzy uczą, że trzy rzeczy, na których wspiera się świat, są symbolicznym przedstawieniem trzech Praojców. Awraham wyrażał chesed – umiłowanie dobroci, gdyż starał się zapewnić gościnę każdemu oraz wpływać na innych, by przyjęli ideę Jedyności Boga. Jichcak był prototypem awoda – służby dla Boga, gdyż dobrowolnie i chętnie oddał siebie na ofiarę Bogu. Jaakow był ucieleśnieniem Tory (cały był nią przepełniony). Tora opisuje go jako joszew ohalim – tego, który ciągle przesiadywał w namiocie nauki i spędził czternaści lat w jesziwie Szema i Ewera (Bereszit 25:27). (Awot deRabi Natan) /Sentencje Ojców  ‘Pirke Awot’, s. 13, redakcja rabin Sacha Pecaric, Pardes Lauder, Kraków 2005/

Stronnictwo „chasydejczyków” rozpadło się w II w p.n.e., na skutek przejęcia władzy przez ród Machabeuszy, którzy nie wywodzili się z królewskiej linii Dawida, co następująco opisuje Witold Tyloch: „Wśród chasidim, którzy jednomyślnie popierali Machabeuszy w pierwszym okresie walk mających na celu odzyskanie wolności religijnej, spowodowało to różnice zdań. Część z nich poparła działalność polityczną Machabeuszy zwanych też Hasmonejczykami, inni zaś przeciwstawiali się nie tylko kontynuowaniu walko o cele polityczne, ale także objęciu przez nich władzy nad narodem. Na tym tle powstały w łonie judaizmu trzy główne stronnictwa: saduceuszy, rekrytujących się z arystokracji świeckiej i kapłańskiej, popierających linię polityczną Hasmonejczyków, faryzeuszy, wywodzących się ze średniej warstwy narodu i przeciwstawiających się ich linii politycznej oraz esseńczyków, skupiający zarówno odsuniętą od stanowisk arystokrację kapłańską jak i przedstawicieli średnich warstw ludności, protestujących przeciw uzurpatorskim zapędom nowych władców i popierającego ich stronnictwa.

Szczególną rolę odgrywać zaczęło wtedy stronnictwo faryzeuszy, którzy starali się kontynuować cele i linię postępowania dawnego stronnictwa »pobożnych«”. /Witold Tyloch, Opowieści mędrców Talmudu, Wydawnictwo FENIKS, Gdynia 1993, s. 46/.

Do każdej organizacji wstępują różni ludzie i czynią to z różnych pobudek. Faryzeusze nie są wyjątkiem. Święty Łukasz w swojej ewangelii informuje nas, że faryzeusze ostrzegają Jezusa przed Herodem (Łuk. 13:31), Jezus jada z nimi, spotyka się, by dyskutować o Torze, jednak gani „ich” obłudę. Ich czyli czyją?

Gani wszystkich, czy tylko tych obłudnych?

„Wtedy Jeszua zwrócił się do tłumów i swoich talmidim: »Nauczyciele Tory i p’ruszim – mówił – siedzą na miejscu Moszego. Co zatem wam powiedzą, dołóżcie wszelkich starań, aby to czynić. Ale nie róbcie tego, co robią oni, gdyż oni mówią, ale nie czynią! Przywiązują ciężkie brzemiona do ludzkich barków, ale palcem nie ruszą, aby pomóc im je nieść. Wszystko, co czynią, czynią, aby być widzianymi przez innych; bo robią sobie szerokie t’filin i długie cicijot, uwielbiają honorowe miejsce na ucztach i najlepsze miejsca w synagogach i uwielbiają, gdy ich się pozdrawia z szacunkiem na placach i nazywa ‘Rabbi’«. (Mat. 23:1-6 NTPŻ)”

Z powyższego fragmentu wynika, że Jezus akceptuje ich jako strzegących Tory Mojżesza, naucza, że to oni stanowią prawo normatywne.

Talmud, podobnie jak Jezus, wielokrotnie demaskuje postawę niektórych faryzeuszy. Oto przykład: „Kto to jest przebiegły bezbożnik? Rabbi Zerika mówił w imieniu rabbiego Chuny: Ten, który rozstrzyga w kierunku najłatwiejszym, gdy chodzi o niego samego, a w kierunku najtrudniejszym, gdy chodzi o innych (Sota 3,19).

Znanych jest też siedem rodzajów faryzeuszów – wg bardzo popularnej klasyfikacji – z których tylko siódmy jest pozytywny, jest to »ten, który jest faryzeuszem z miłości, jak Abraham; nikt inny spośród nich nie jest lubiany, tylko faryzeusz z miłości, jak Abraham« (Sota 22b)”. /Brat Efraim, Jezus Żyd praktykujący, Wydawnictwo m, Kraków 1994, s. 153/

Brat Efraim "Jezus Żyd Praktykujacy"
Brat Efraim „Jezus Żyd Praktykujacy”

Samokrytyka dobrze świadczy o faryzeuszach, a źle o tych, którzy nie chcą jej dostrzec, a widzą jedynie przedmiot krytyki. Ślepota jakaś, czy obłuda? 😉