Joshua Trachtenberg, historyk amerykański, który zajął się zbadaniem średniowiecznych źródeł antysemityzmu, w swojej książce, wydanej przez Yale University Press w 1943 roku, pt. „Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a współczesny antysemityzm”, w następujący sposób przestawia Żyda „jakim widziało go średniowieczne chrześcijaństwo: czarownik, morderca, ludożerca, truciciel, bluźnierca, uczeń diabła w całej okazałości”. Jednocześnie zadaje pytania: „Ale skąd się wzięła taka koncepcja? Jaki był jej początek? I dlaczego rozkwitła szczególnie w XIII i XIV stuleciu? Co za czynniki nagle uaktywniły się w tej epoce, aby uczynić z Żyda czarną bestię ówczesnej Europy?”

Szukając odpowiedzi zaczyna od analizy sytuacji w początkach średniowiecza: „W tym względzie uderzający jest fakt, że mimo zajadle antyżydowskiej kampanii wczesnego Kościoła stosunki pomiędzy Żydami a chrześcijanami w istocie się nie psuły. W gruncie rzeczy okres od rozpadu Cesarstwa Rzymskiego do wypraw krzyżowych – mniej więcej od VI do XI wieku – był dla Żydów względnie sprzyjający. Ich fatalne doświadczenia w Hiszpanii wizygockiej po jej nawróceniu z ariaństwa na katolicyzm i fala wygnań w VII wieku były skutkiem raczej oficjalnego antagonizmu niż jakiejś mocno odczuwalnej niechęci ze strony ludu. Ogólnie można powiedzieć, stosunki społeczne i gospodarcze wciąż był dobre. Niektórzy chrześcijanie długo jeszcze odprawiali swe święta i uroczystości podług dat żydowskich i wspólnie z Żydami”. Dalej wskazuje różne aspekty życia społecznego łączące Żydów i chrześcijan, którym towarzyszyły przyjazne dyskusje i serdeczna zażyłość. Po szczegóły odsyłam do książki. „Sporadycznie zaś trafiające się rozsiewanie propagandy antyżydowskiej przez kaznodziejów duchownych nie zakłócało tych na ogół przyjaznych stosunków na tyle, aby wzbudzić u Żydów poczucie zagrożenia czy obcości”.

Autor wykazuje, że zmiana podejścia do Żydów, która rozmachu nabrała dopiero w XII wieku, wynikała z szeregu czynników:

– „z upośledzenia ich statusu prawnego w przekształcającym się systemie feudalnym, czego szczytowym punktem był zakaz noszenia przez Żydów broni i wprowadzenie w XIII wieku pojęcia Kammerknechtschaft »poddaństwa dworskiego«, tzn. bezpośrednio cesarzowi”;

– „z upadku ekonomicznego jaki Żydzi przeżyli wraz z rozwojem społeczeństwa europejskiego i pojawieniem się uprzywilejowanej klasy kupców chrześcijańskich;

– „z rozruchów społecznych i pogorszenia się ich pozycji społecznej w następstwie Pierwszej Krucjaty”.

„Ale wszystkie te czynniki działały na tle polityki Kościoła, który tworzył opinię publiczną (a tym samym odnoszącą się do Żydów praktykę jurysdykcji i handlu) i który w końcu ponosi największą odpowiedzialność za zmianę powszechnego stosunku do Żyda”.

Żyd teologiczny

Trachtenberg, zwraca uwagę, że chrystianizacja Europy była procesem powolnym i początkowo nader powierzchownym, który w X lub XI wieku dobiegł końca. W związku z tym konkluduje: „Może w tym kryje się wyjaśnienie jakby nieskuteczności nauk Kościoła w okresie jego utwierdzania się w Europie Północnej i Zachodniej: Żyd z legendy chrześcijańskiej tak mało przypominał rzeczywistego Żyda, znanego na Zachodzie! Był w całości wytworem myśli teologicznej; ezoteryczną rośliną, która nie chciała się na poczekaniu zakorzenić w dopiero co nawróconych krajach. Chłop europejski musiał się nauczyć – a uczył się powoli – że powinien utożsamić teologicznego Żyda z sąsiadem, z którym żył w przyjaźni, z którym wspólnie pracował i załatwiał przeróżne sprawy.

Ta dziwna istota wymyślona została we wschodniej połowie Imperium Rzymskiego we wczesnym okresie zmagań Kościoła o utrwalenie swej pozycji. Wysilając się, aby udowodnić swą wyższość nad judaizmem, który chciał zastąpić, Kościół uciekł się do pospolitego chwytu dysputantów: obrzucania błotem. […] Kampania oszczerstw spiętrzyła taką górę bajkowych opowieści o sprzedajnej i zdradzieckiej naturze Żydów, że stało się czymś normalnym ich atakowanie za to samo odium generis humani [nienawiść do rasy ludzkiej], którego piętno tak niedawno jeszcze dźwigała społeczność chrześcijańska, sama podobnie oczerniana przez pogan. Kwintesencję tego podejścia, lansowanego przez Kościół, jest legenda z V wieku o pewnym mieście na Minorce, mającym od Boga cudowny przywilej, że nietknięte jest obecnością węży, wilków, lisów i Żydów. Cokolwiek z tych czterech gatunków pojawi się w mieście, jest unicestwiane przez piorun z nieba”. /Joshua Trachtenberg „Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a współczesny antysemityzm”, Wydawnictwo URAEUS, Gdynia 1997, s. 141 i nast./

Żyd Wieczny Tułacz

Uosobieniem (jednym z wielu zresztą) owego teologicznego Żyda jest zrodzona w XIII wieku legenda Żyda Wiecznego Tułacza, o imieniu Ahaswer (zobacz: Ahaswer, Ahaswerus, Achaszwerosz).

Wedle tej legendy pewien Żyd noszący to imię za szyderstwo z prowadzonego na mękę Jezusa ukarany został nieśmiertelnością i skazany na wygnanie z ziemi Izraela. Jego wieczną wędrówkę zakończyć ma dopiero powrót Jezusa na ziemię (paruzja).

Maurycy Gottlieb, pierwszy uczeń Jana Matejki pochodzenia żydowskiego, jeden ze swoich autoportretów zatytułował „Ahaswer”, dając w ten sposób wyraz dychotomii losu Żyda (imię to nosił również król Persji, który za sprawą Boga był wybawcą Żydów), wybrania i wygnania oraz związanego z nim prześladowania. Stąd korona na głowie umęczonego Żyda.

Postać Ahaswera obecna była nie tylko w malarstwie. Do tego symbolu sięgali pisarze i poeci chrześcijańscy oraz żydowscy (czytaj w: Maurycy Gottlieb, „Ahaswer”).

Na zakończenie wpisu wiersz Karola Rosenfelda, poety okresu międzywojennego.

AHASWER

W odwieczne kajdany
Okuty, miotany,
Nieczuły na znoje
Jak trup.

Zazdrości on szczerze,
Że nawet dziś zwierzę
Posłanie ma swoje
I żłób.

Szczęśliwa w swobodzie
Ma dom ryba w wodzie,
Ptak w gniazdku syt strawy
Swój drób.

On jeno w łzach tonie
I kąt chce w Syonie,
Bo golus* – to krwawy
Nasz grób!

*) golus – (hebr. galut) wygnanie, rozproszenie, diaspora.

Dopiero teraz, gdy zapoznaliśmy się z pojęciem Żyda teologicznego, będziemy mogli zająć się publikacjami chrześcijańskimi.