Maurycy Gottlieb (1856 – 1879), "Christ Preaching at Capernaum" - 1879

Jedną z nielicznych zalet filmu Mela Gibsona noszącego tytuł Pasja, jest zapoznanie widowni filmowej z imieniem Jezusa, którego brzmienie to: Jeszua, zarówno w języku hebrajskim, jak i aramejskim, w którym toczą się dialogi filmu. Jednak gdy zadamy sobie pytanie, jak rodzice i inni współcześni Jezusa wymawiali jego imię, odpowiedź nie będzie prosta. Na pewno możemy tylko stwierdzić, że nie używali greckiej transliteracji, która utrwaliła się w chrześcijaństwie, bo jego rodzina nie należała do zhellenizowanych Żydów. (Na temat rodziny Jezusa postaram się popełnić oddzielny wpis).

W tej kwestii D. Stern zamieścił ciekawą informację: „Zdaniem profesorów Davida Flussera i Shmuela Sefraia, Żydów ortodoksyjnych, imię Jeszua’, było w istocie przez Galilejskich Żydów z I wieku wymawiane jak Jeszu. Na podstawie [Mat.] 26,73 wiadomo nam, że Żydzi galilejscy mówili innym dialektem niż Żydzi judzcy. Według Flussera (Jewish Sources in Early Christianity, MOD Books, POB 7103, Tel Aviv 61070, 1989, s. 15), Galilejczycy nie wymawiali hebrajskiej litery ‘ain na końcu wyrazu, podobnie jak np. w dzisiejszej angielszczyźnie, w dialekcie, cockney, nie wymawia się »h« na początku słowa. Zamaist więc mówić »Jeszua«, mówili »Jeszu«. I bez wątpienia niektórzy zaczęli w ten sposób zapisywać to imię”[1].

W innej swojej książce D. Flusser napisał: „Jezus jest częstą grecką formą imienia Joszua [Jozue]. W czasach Jezusa to imię było wymawiane Jeszua. Znajdujemy je w starożytnej żydowskiej literaturze, gdzie  czasami brzmi Jeszu – taka, prawie na pewno, była jego galilejska wymowa. Po aresztowaniu Jezusa, Piotra zdradziła jego specyficzna galilejska wymowa. W tamtych czasach, »Jezus« było jednym z najczęściej występujących żydowskich imion. Na przykład, starożytny żydowski historyk, Józef Flawiusz, wspomina dwudziestu ludzi noszących to imię. Pierwszym jest biblijny, następca Mojżesza, który podbił Ziemię Świętą. Z powodu religijnego respektu starożytni Żydzi unikali pewnych ważnych biblijnych imion, takich jak Dawid, Salomon, Mojżesz i Aaron, i być może dzięki temu to imię, Jeszua — Jezus — w tamtych czasach zyskało popularność jako pewnego rodzaju substytut dla imienia Mojżesz”[2].

D. Stern, zwraca uwagę, iż: „We współczesnej hebrajszczyźnie Jeszua jest zwykle przez niewierzących określany imieniem Jeszu (jud-szin-waw bez ‘ain)”[3].

Skąd się wzięło takie podejście?

Raczej nie ze starożytności, o czym supra. Ciekawe w tym względzie jest wyjaśnienie Tadeusza Zadereckiego, które może rzucić światło na umiejscowienie w czasie takiego podejścia współczesnych, niewierzących Żydów do wymowy imienia ich starożytnego i najsławniejszego na świecie rodaka.

„Gdzieś jeszcze XVI-go wieku, a może i dawniej, sięga oskarżenie, jakoby Żydzi, rozłożywszy imię Jezus ישו metodą notarikon, uzyskiwali wyrazy »immach(!) szemo wezikro« – »niechaj wymazane będzie jego imię i jego pamięć«. Ks. Pranajtis czujnym nosem »żydoznawcy« wywęszył je w śmieciach wieków i zaimputował rabinom, jakoby oni tak pohańbiali imię Jezusa. Punkt – pauza.

Gdyby faktycznie notarikon taki istniał w Talmudzie, musiałby być pisany wedle odpowiednich prawideł. Aby imię »Jeszu« znaczyć miało »jimmach szemo wezikro« [przypis autora: Tak zwrot ów i wymawiać i pisać należy, nie jak chce ks. Kruszyński »immach«], nie wystarczy pisać je normalnie, ישו bo wtedy oznacza ono tylko imię, nie więcej, ale musi się dać przy każdej ze składających się na nie liter lub bodaj przed ostatnią, znaki abrewjatury. Imię Jeszu może więc dopiero wtedy znaczyć »Jimmach szemo wezikro«, jeśli pisane będzie יש״ו.

Zwrot »jimmach szemo wezikro« był prastary, istniał na długo przed Jezusem i Talmud notuje go wielokroć razy w odniesieniu do różnych ciemięzców Izraela [przypis autora: Właściwie tylko »jimmach szemo«; »wezikro« stanowi nadzwyczajny dodatek antysemitów]. Czysty przypadek zdarzył, że skrócone w potocznej wymowie z imion »Jeszua« względnie »Jehoszua« imię »Jeszu«, daje w literach swych inicjały owego przekleństwa. Ale to nie zmienia w niczem faktu, że bez owych znaków abrewjatury, wyraz ów znaczy tylko imię, nic poza tem.

Jak widać z tym notarikonem coś nie jest w porządku. W niczem to jednak nie przeszkadza pp. »żydoznawcom«, w szczególności na naszym terenie ks. prof. Kruszyńskiemu, twierdzić, jakoby tak interpretował imię Jezusowe Talmud Jerozolimski. Twierdzę, że ani Jerozolimski, ani Babiloński Talmud, nigdzie tak imienia Jezusa nie interpretuje; bardzo wdzięczny byłbym, gdyby mi odpowiednią partję w oryginalnych foljałach wskazano: dopóki jednak to się nie stanie, zmuszony jestem osądzić »dowód« ów, jako zwykłe, oszczercze, nb. sprytnie spreparowane głupstwo”[4].

Jak widać − parafrazując Zadereckiego − każdy kupuje to co mu pasuje. Niemniej obserwacja D. Sterna wydaje się być celna odnośnie postrzegania Jeszui przez tych Żydów, którzy go nie przyjęli: „…słowo Jeszu stało się swoistym zaszyfrowanym zaklęciem przeciwko chrześcijańskiej ewangelizacji. Ponadto, ponieważ w kręgach judaizmu niemesjanistycznego Jeszua zaczął w końcu uchodzić za fałszywego proroka, bluźniercę i bałwochwalcę, mylnie czczonego jako Bóg, i ponieważ Tora mówi: »Nie będziesz nawet wymawiał imion ich bogów« (Wyjścia 3,13), imię Mesjasza celowo wymawiano błędnie. Dziś większość Izraelczyków mówi Jeszu w przekonaniu, że to poprawne imię tego człowieka, i nie czyni tego z zamiarem urażenia kogokolwiek”[5].


[1] David Stern, Komentarz Żydowski do Nowego Testamentu, Wydawnictwo Vocatio, Warszawa 2004, s. 8.

[2] David Flusser with R.Steven Notley, The Sage from Galilee, Rediscovering Jesus’ Genius, p. 6, Wiliam B.Eerdmans Publishing Company, Grand Rapids, Michigan/Cambridge, UK, 2007/

[3] David Stern, Komentarz Żydowski do Nowego Testamentu, Wydawnictwo Vocatio, Warszawa 2004, s. 8.

[4] Tadeusz Zaderecki, Talmud w ogniu wieków, Lwów, 1937, s. 72-73.

[5] David Stern, Komentarz Żydowski do Nowego Testamentu, Wydawnictwo Vocatio, Warszawa 2004, s. 8.