W radzieckim, zeświecczonym społeczeństwie następowały pewne zdarzenia, które powodowały, że ludzie wychowani w duchu wszechogarniającego ateizmu i walki z religią, przeżywali zmianę postaw życiowych. Mówił o tym generał Mirosław Hermaszewski, pierwszy Polak, który był w kosmosie. Słynne już jest jego stwierdzenie z wywiadu udzielonego w 2010 roku Nowej Trybunie Opolskiej: „Nie znam nikogo, kto był wierzący i wrócił stamtąd ateistą, ale znam takich, co polecieli w kosmos jako niewierzący, a wrócili z wiarą. Mam tu na myśli głównie kolegów ze Wschodu. Właściwie 95 procent radzieckich kosmonautów nawróciło się”.
W dalszej części wywiadu, który, jak się wydaje, promował pierwsze wydanie książki Hermaszewskiego, czytamy: „…w kosmosie postrzeganie tego, co wokół, tych wszystkich niezwykłych zjawisk, jest bardzo głębokie. Po pierwsze, pod wpływem tych cudów za oknem zaczynasz wątpić, czy tam w ogóle jesteś. A po drugie, nie masz pewności, czy twój mózg to wszystko zarejestruje, że da sobie radę z przetworzeniem tych wszystkich bodźców, wrażeń. […] Gwiazd w kosmosie jest więcej niż wszystkich drobinek piasku na wszystkich pustyniach i plażach świata. I jak się na to patrzy z bliska, ma się wtedy wrażenie… Co ja mówię, ma się pewność, że musi być ktoś, kto kręci tą wielką korbą”. Cały, bardzo ciekawy wywiad dostępny jest na stronie nto.pl.
Pamiętam krótką notatkę prasową z krakowskiego Dziennika Polskiego z roku 1984., mówiącą o tym że były astronauta James Irwin, ósmy człowiek, który stanął na powierzchni Księżyca, odnalazł szczątki arki Noego na górze Ararat w Turcji. Pisano w niej o tym, że Irwin podczas misji w kosmosie przeżył nawrócenie i pod tym wpływem szukał dowodu na rzecz prawdziwości Biblii. Później dowiedziałem się, że został nawet pastorem. Świadectwa nawrócenia lub pogłębienia swojej wiary wielu innych amerykańskich astronautów znajdziecie w internecie.
Tym, którzy wierzą w religię, zwaną ateizmem (doprawdy trzeba głębokiej wiary, żeby uwierzyć, że coś powstaje z niczego bez udziału sił zewnętrznych, bez ingerencji inteligencji), polecane są więc wizyty w kosmosie. W internecie znajdziecie artykuły na ten temat. Takie osoby powinny chyba zapisać się na oferowany lot w jedną stronę na Marsa. Tylko nie wiem co zrobią, jak w czasie lotu dotrze do nich to, co dociera do prawie wszystkich kosmonautów – wiara w Kogoś, kto musi to wszystko ogarniać. No i ilość miejsc jest ograniczona.
Jest jednak nadzieja. Nie trzeba lecieć w kosmos! NASA stworzyła narzędzie dla niedowiarków, gdyż umieściła na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej kamery w rozdzielczości HD, dzięki którym można oglądać widoki dostępne dotychczas tylko dla kosmonautów. Polecam! Gdy zobaczysz czarny ekran, stacja jest po nieoświetlonej stronie ziemi. Spróbuj o innej porze. Adres bezpośredni – obraz przesyłany jest strumieniowo na żywo: http://www.ustream.tv/channel/iss-hdev-payload
Oglądam czasem filmy przyrodnicze emitowane przez TVP (przeważnie są to filmy BBC). Przeraża mnie bezmyślna, ateistyczna narracja, która sprawia, że piękno przyrody ustępuje obrazie rozumu i uczuć ludzkich, jaka płynie z głośników. Czasem zastanawiam się czy nie wyłączyć głosu i nie delektować się pięknem samego obrazu, tak jak tym z kamer na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ostatnio, już na wstępie filmu można było usłyszeć peany na cześć „wszechmocnej natury”, słychać też o „mądrości ewolucji”, „ewolucja przewidziała” i tym podobne androny. Przykre, że słyszymy przymioty, które ludzkość przypisywała dotąd Bogu, jak właśnie wspomniana wszechmoc, w odniesieniu do fizyczności, do przyrody i praw, które nią rządzą. Przykre, kiedy słyszy się, że inteligentni skąd inąd ludzie nie grzeszą mądrością. Przypisują wszechmoc czemuś, co jej nie tylko nie ma, ale też mieć nie może z ontologicznego punktu widzenia bez popadania w panteizm. Owi poligloci i naukowcy z wieloma tytułami zaślepieni są przez coś, co zwie się egotyzmem. To egotyzm, w myśl: coś znaczę, coś potrafię, patrzcie na mnie, skłania ich do popadania we współczesny rodzaj idolatrii, zwany ateizmem. Fizyczności przypisują „mądrość”, czy „wszechmoc” nie używając tych słów w znaczeniu przenośnym. Dlatego stają się bałwochwalcami. Ich idolami są teorie naukowe w które wierzą i na bazie tej wiary budują narrację naukowego języka popadającego w śmieszność.
Niestety, ta życzeniowa treść ateistycznej nowomowy epatuje młodzież i wprowadza egotyzm także do ich życia. Prowadzi to do powstania społeczeństwa takiego jak w niegdysiejszym ZSRR. W odróżnieniu do tamtych czasów (choć nie wiadomo czy one nie przetrwały w rosyjskim społeczeństwie), młodzież ma problem z odróżnieniem prawdy od plew. Trudno im odnaleźć się w natłoku sprzecznych informacji. Młodzi ludzie, deklarujący się jako ateiści, nawet nie znają znaczenia tego słowa. Są zagubieni i nihilistycznie nastawieni do świata, na niczym im nie zależy, poza własną przyjemnością i niewiele ich obchodzą poglądy na istnienie czy przyczynowość rzeczywistości. Czasem widzą obłudę świata dorosłych i taka postawa jest reakcją na otaczającą ich… rzeczywistość. Oni nie walczą z teizmem, nie zaprzeczają istnieniu Boga – nie są więc ateuszami, a jedynie osobami zagubionymi, które podążają za modą. Tak, ateizm wśród dzisiejszej młodzieży to moda. Nie wypada inaczej.
Doceniam ludzi, którzy potrafią powiedzieć: „Nie wiem.”, „Nie ogarniam.”, gdy wypowiadają się na tematy metafizyczne. Taka postawa, zwana agnostycyzmem, cechuje się bowiem pewną dozą pokory. Jeśli taka jest Twoja sytuacja, miej odwagę żyć moralnie! Etyka, to podstawa. I zacznij myśleć samodzielnie. Wtedy odnajdziesz cel istnienia świata i wartości ważne dla Ciebie i społeczeństwa.
Zdjęcie nagłówka pochodzi z kamery na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej: http://www.ustream.tv/channel/iss-hdev-payload