Oskarżenia Żydów o profanowanie hostii (poprzedni wpis dotyczył tego tematu) wiążą się nierozłącznie z cudami. Oto jeden z przykładów: „Gdzieś pomiędzy rokiem 1384 a 1387, gdy biskupstwo [w Moguncji] sprawował Piotr z Luksemburga , słudzy pewnej bogatej wdowy donieśli, że usłyszeli płacz dziecka, dobiegający z pudła, które otworzywszy, znaleźli w nim ropuchę oraz hostię, obficie krwawiącą od jej ukąszeń. Piotr natychmiast zarządził śledztwo, które ujawniło, co następuje: wdowa posiadała duże zasoby zboża i aby zapewnić sobie za nie dobrą cenę, zwróciła się o pomoc do Żyda. Ten polecił jej zdobyć hostię, co też uczyniła pod pretekstem, że jest chora i prosi o ostatni sakrament. Żyd umieścił hostię i ropuchę w pudle, obiecując, że to przyniesie oczekiwany zysk. Wszystko odbyło się podług dobrze znanego scenariusza: oboje winowajców spalono na stosie. Znaczącym elementem w tej opowieści jest ropucha, jak każdemu wiadomo, przedstawiająca diabła. Ofiarowanie diabłu hostii było praktyką właściwą dla najczarniejszej z czarnych magii…”.

„Podstawowym motywem wszystkich tych opowieści jest obecność krwi na opłatku.Wykazano, że pewna bakteria (którą prof. Ferdinand Cohn w 1872 roku ochrzcił mianem Micrococcus prodigiosus, »mikrobem cudownym«, zwanym też »mikrobem krwawiących hostii«) bardzo łatwo rozwija się na opłatkach, pozostawionych przez jakiś czas w ciemności, i wytwarza najczęściej krwistoczerwony barwnik. Prawdopodobne jest, że czerwone plamy faktycznie pojawiły się na konsekrowanych hostiach, które zawilgły i wystawione były na kurz atmosferyczny, obfitujący w te mikroby, co dawało początek oskarżeniom, że są to plamy krwi, za które odpowiadają Żydzi. Papież Urban IV ustanowił święto Bożego Ciała na pamiątkę takiego »cudu«, kiedy w 1264 roku ogarnięty zwątpieniem [w tansubstancjację] ksiądz w Bolsenie doniósł, iż »krople krwi« sączą się z chleba komunii, dowodząc rzeczywistej obecności Chrystusa w opłatku”. /Joshua Trachenberg w swojej książce „Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a współczesny antysemityzm”, Uraerus, Gdynia 1997, ss. 105, 106-107/

„Winowajczyni” śmierci wielu ludzi, bakteria, obecnie znana jako serratia marcescens opisana jest w Wikipedii pod hasłem Pałeczka krwawa: „Dzięki wytwarzaniu czerwonego pigmentu (prodigiozyny) oraz zdolności wzrostu na skrobi zawartej w chlebie, to właśnie ta bakteria mogła być odpowiedzialna za niektóre przypadki rzekomo będące cudami eucharystycznymi, polegającymi na pojawieniu się substancji przypominającej krew na hostii. Po naukowym wyjaśnieniu zjawiska Kościół katolicki wprowadził szczegółowe przepisy określające warunki przechowywania hostii oraz okres maksymalnego przechowywania.”

„Cudowny mikrob” nadal przydatny!

Powyższe zdjęcie, wykonane przez Wojciech Oksztola, wykorzystane w artykule: „Cud w Sokółce. Od roku wierni modlą się przed hostią”,  wyświetlane jest z adresu: http://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/e8/49/55c70d727b6b3_o,size,969×565,q,71,h,e5c3f7.jpg

Na szczęście, jak na razie, Żyd nie jest potrzebny i nikt nie ginie. „Cud zdarzył się dwa lata temu. Na opłatku pojawiła się czerwona plamka. Dwoje naukowców Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku orzekło, że plamka to fragment ludzkiego mięśnia sercowego w stanie agonalnym. Wprawdzie Lech Chyczewski, szef Zakładu Patomorfologii tej samej uczelni, natychmiast zakwestionował badania kolegów, twierdząc, że za czerwony ślad na hostii odpowiada zwykła bakteria pałeczki krwawej, jednak w Sokółce nikt już nie słuchał racjonalnych opinii. Z dnia na dzień rosło przekonanie, że podlaskie miasteczko dotknął palec boży”. To cytat z artykułu: „Nie fabrykujcie cudów”, zamieszczonego w Newsweeku w 2011 roku (czytaj: http://polska.newsweek.pl/nie-fabrykujcie-cudow,83432,1,1.html).