Parę miesięcy temu można było przeczytać, że Steven Spielberg rozważa wyprodukowanie kolejnego ambitnego filmu, do którego scenariusz, na podstawie książki Davida I. Kertzera pt. „Porwanie Edgarda Mortary”, pisze Tony Kushner, z którym Spilberg już współpracował. Przypomnijmy więc historię odebrania rodzicom żydowskiego chłopca przez Inkwizycję w 1858 roku, sprawę, która odbiła się echem na całym świecie. Wydarzenie to uwiecznił niemiecki malarz Moritz Daniel Oppenheim (1862). 

„…wszystko zaczęło się w Bolonii, kiedy pewien uczynek piętnastoletniej, niepiśmiennej służącej wywołał całą lawinę wydarzeń, które w efekcie przyspieszyły upadek Państwa Kościelnego”.

„Anna Morisi, która pracowała u Mortarów, zwierzyła się komuś, że przed kilkoma laty ochrzciła [żydowskiego] chłopczyka. Wezwana do inkwizytora, potwierdziła ten fakt. Kiedy Edgardo był jeszcze niemowlęciem, rozchorował się, a ona – w obawie o jego duszę – pokropiła go wodą z kuchennego wiadra i wypowiedziała chrzcielną formułę, gdy jego matka na chwilę wyszła z pokoju. Chłopczyk wkrótce wyzdrowiał, a dziewczyna nie zaprzątała sobie głowy tym wydarzeniem”.

I na tym sprawa by się zakończyła, gdyby nie pewien katolicki duchowny, który usłyszał „pogłoski o potajemnym ochrzczeniu żydowskiego dziecka”. Ojciec Feletti po przesłuchaniu służącej Mortarów sporządził raport i wysłał go do Świętego Oficjum. „Dla papieża i kardynałów Inkwizycji sprawa była oczywista i pozostawiała żadnych wątpliwości co do czynności, które należało podjąć. Przesłali więc ojcu Felettiemu stosowne pełnomocnictwa, nakazując, żeby policja odebrała dziecko i dostarczyła je do Domu Katechumenów w Rzymie”. I tak też się stało. Pewnej czerwcowej nocy 1858 roku do domu Marianni i Momolo Mortarów wkroczyła policja i zabrała im sześcioletniego Edgara.

 „Rodzice chłopca opowiedzieli – co zrelacjonowała cała liberalna prasa – o swoim przerażonym synku, rozpaczliwie szlochającym, porwanym do policyjnego powozu i wywiezionym do Rzymu. Kiedy uzyskali prawo odwiedzania go w Domu Katechumenów – było to ustępstwo [Watykanu] bez precedensu, poczynione na skutek międzynarodowych protestów – stan dziecka pozostawał bez zmian. Opisywali, jak mały Edgardo, zdezorientowany i przestraszony, rozpaczliwie prosił, by rodzice nie odchodzili bez niego i zabrali go z powrotem do domu, do braci i sióstr.

Tymczasem wraz z polityczną burzą wokół tej sprawy pojawiła się zupełnie inna wersja wydarzeń. Europejska i amerykańska prasa katolicka opisywała budującą historię sześcioletniego chłopca, który po wyrwaniu ze szponów swej żydowskiej rodziny uległ cudownej przemianie. Teraz, gdy wreszcie zaczął nań oddziaływać wcześniejszy chrzest, chłopczyk nie pragnął niczego innego, jak tylko pozostać katolikiem. Poprosił nawet rektora Domu Katechumenów, by nie dopuszczać doń jego żydowskich rodziców. Jednocześnie papież osobiście zainteresował się małym Edgarem i wkrótce zastąpił mu ojca”.

 „…pojmanie małego Edgara Mortary wywołało reperkusje, z jakimi nigdy nie miał do czynienia żaden papież”, a to dlatego, że dotychczas, tzn. przez całe wieki, nikt nie śmiał bronić Żydów, którym zabierano potajemnie ochrzczone dzieci.

Dla skrócenia przekazu przytoczę tylko krótki fragment jednej z opisanych reakcji: „…hrabia Alexandre Walewski, francuski minister spraw zagranicznych – nieślubny syn Napoleona, postać skądinąd nietuzinkowa – wysłał telegram do swojego ambasadora w Rzymie, wyrażając uznanie dla wysiłków, które Gramont podejmował w tej sprawie. Poczynania Watykanu minister jednoznacznie potępił. »Stolica Apostolska – napisał – w swym postępowaniu pogwałciła podstawowe zasady ładu prawnego, oparte na poszanowaniu ogniska domowego i władzy ojcowskiej«. Kilka obcych rządów, napisał Wasilewski, zwróciło się do cesarza Francji, Napoleona III, wyrażając głębokie oburzenie i apelując o wywarcie presji na papieża, by dziecko mogło powrócić do rodziców”.

„Rodzina Mortarów zapłaciła za niezłomność papieża ogromną cenę: Edgardo nigdy nie wrócił do rodziców. Wychowany w seminarium w Rzymie, przyjął święcenia kapłańskie. […] …odebranie dziecka utwierdziło tylko rozpowszechniony we Włoszech i całej Europie pogląd, że rządy papieskie stanowią przeżytek minionej epoki i w drugiej połowie dziewiętnastego wieku nie ma już dla nich miejsca. W rok po odebraniu Edgara z rodzinnego domu oddziały papieskie zostały zmuszone do opuszczenia Bolonii. Ruch zjednoczenia Włoch, wspierany przez Francuzów, opanował większość terytorium Państwa Kościelnego. W Bolonii, wkrótce po zmianie władzy, do klasztoru dominikanów zawitała policja, by aresztować inkwizytora, księdza Falettiego. Zamknięto go w wilgotnej więziennej celi i oskarżono o udział w porwaniu Edgarda Mortary”.

/Dawid I. Kertzer, „Papieże a Żydzi”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2005, s. 140 i nast./

Sprawa Mortary uzmysłowiła hierarchii Kościoła ogromny wpływ prasy na losy świata. Świat zmienił się wraz z upowszechnieniem się wolności słowa, postępującą likwidacją analfabetyzmu oraz rozwojem technik drukarskich. Demokratyzacja i rosnące znaczenie wolnych wyborów, sprawiło, że o poparcie społeczeństwa należało walczyć. W tych zabiegach prasa odegra rolę kluczowego narzędzia kształtującego opinię publiczną. Mam nadzieję, że również ten aspekt uda się pokazać duetowi Kushner-Spielberg.