Gdy chodziłem do szkoły średniej dowiedziałem się co to jest cenzura. Był to czas schyłku komunizmu. Każda publikacja musiała zostać zaaprobowana przez cenzorów – urzędników państwowych, zatrudnionych w celu obrony jedynej słusznej ideologii. Zabraniano publikacji lub wycinano wszystko, co było niewygodne, wszystko, co choćby mogło się kojarzyć się z wolną myślą i odmiennością poglądów.

Dzisiaj nie mamy urzędu pełniącego kontrolę przed wprowadzeniem w obieg publikacji. Ale czy nie mamy cenzury? Mamy pewien rodzaj samowoli redaktorskiej, który swobodnie można nazwać autocenzurą wydawniczą. Cenzuruje się bez ograniczeń zbyt odważne czy obrazoburcze publikacje. To po trosze wyraz konformizmu, po trosze dostosowywania się do sytuacji w celu osiągnięcia jak największych korzyści, a w dużej mierze zuchwalstwa i poczucia bezkarności.

Gdy w 2004 roku Wydawnictwo Vocatio wydało pracę Davida H. Sterna byłem zaskoczony tym, co zrobiono. Dlaczego zdeprecjonowano tak monumentalne dzieło? Jest ono wielkie nie dlatego, że w polskiej edycji liczy 1264 strony, ale z wielu innych, ważnych powodów.

Z tyłu publikacji zamieszczono recenzję ks. prof. dr hab. Waldemara Chrostowskiego, Przewodniczącego Stowarzyszenia Biblistów Polskich. Nieco zmodyfikowany tekst zamieszczono na stronie  internetowej wydawnictwa, gdzie możemy przeczytać, że dzieło Sterna: „…wychodzi naprzeciw postulatom współpracy w dziedzinie dialogu chrześcijańsko-żydowskiego i stanowi praktyczne urzeczywistnienie zaleceń II Soboru Watykańskiego (Nostra aetate), który potwierdza obustronne korzyści z poznawania tradycji religijnej wyznawców judaizmu i chrześcijan. Nowy Testament jest w nim rozumiany i przedstawiony z perspektywy żydowskiej i chrześcijańskiej zarazem, ponieważ to dzieło wydobywa i szanuje to, co dla obydwu religii jest wspólne i zbieżne”.

Tak, David Stern zrobił wielką rzecz. Zrobił jednak coś, co tak naprawdę jest niewygodne dla obu stron dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Coś obrazoburczego.

Dokonał nie tyle nowego, kolejnego kulturowego przekładu Nowego Testamentu, co jego rekonstrukcji, przywrócenia mu jego pierwotnego żydowskiego charakteru! Sam autor tak to opisuje: „W pierwotnym zamyśle, który zrodził się w 1977 roku, planowałem napisać tylko komentarz do Nowego Testamentu, koncentrujący się na zagadnieniach żydowskich. Po sporządzeniu jednak szkiców do kilku rozdziałów poświęconych Dziejom, zauważyłem, że znaczna część treści dotyczy polemiki z przekładem angielskim: ‘Przekład głosi tak a tak, ale oryginał grecki faktycznie oznacza to i tamto’. Zamiast więc trwonić czas czytelnika na krytykowanie osób postronnych (autorów przekładów), postanowiłem podjąć próbę samodzielnego przełożenia tekstu greckiego. I uznałem wynik za zadowalający. W ten sposób jako wynik refleksji nad komentarzem, narodził się Jewish New Testament. Od tej pory odnosiłem komentarze właśnie do Jewish New Testament, a fragmenty, które moim zdaniem inne przekłady oddają błędnie, traktowałem jako różne od tego co Nowy Testament faktycznie głosi (a ściślej od tego, co głosi w moim rozumieniu)”.

Stern wydał najpierw swoje tłumaczenie Nowego Testamentu: Jewish New Testament. A translation of the New Testament that expresses its Jewishness. Potem, gdy skończył komentarz, wydał go jako oddzielną pozycję pod nazwą: Jewish New Testament Commentary. A Companion Volume to Jewish New Testament. 

 Jewish New Testament + Jewish New Testament Commentary

Jewish New Testament + Jewish New Testament Commentary

Obecnie jego przekład wydawany jest też wspólnie z komentarzem, co widać powyżej na okładce do wydań anglojęzycznych.

Wydawnictwo Vocatio postanowiło wydać tą pozycję w ramach Prymasowskiej Serii Biblijnej sygnowanej przez Prymasa Polski Józefa Kardynała Glempa. I chwała im za to!  Ale czy zrobiono to po to, by trafiła pod strzechy?

Książkę wydano wedle tradycyjnego żydowskiego wzoru, na tej samej stronie u góry tłumaczenie tekstu Jewish New Testament, a poniżej Jewish New Testament Commentary odnoszący się do poszczególnych wersetów, nazywając we Wprowadzeniu odpowiednio te części: Nowy Testament z perspektywy Żydowskiej i Komentarz żydowski do Nowego Testamentu. Ponieważ tłumaczenie tych nazw pozostawia wiele do życzenia, zastanówmy się czy tak powinno ono brzmieć?

Nawet translatory oddadzą Jewish New Testament jako Żydowski Nowy Testament. Poprawność takiej translacji potwierdza podtytuł A translation of the New Testament that expresses its Jewishness, czyli Tłumaczenie Nowego Testamentu, które wyraża jego żydowskość. I tym jest ta publikacja! Tłumaczeniem, przekładem Nowego Testamentu! A Jewish New Testament Commentary, to po prostu Komentarz do Żydowskiego Nowego Testamentu, z podtytułem A Companion Volume to Jewish New Testament, który można przetłumaczyć jako Tom uzupełniający do Żydowskiego Nowego TestamentuTytuł publikacji powinien więc brzmieć: „Żydowski Nowy Testament & Komentarz do Żydowskiego Nowego Testamentu”, lub jeśli ktoś chciałby skrócić nazwę: „Żydowski Nowy Testament z komentarzem”.

A jak nazwano dzieło Davida Sterna? Otrzymało ono polski tytuł: „Komentarz żydowski do Nowego Testamentu”! Opublikowano go niejako pod tytułem pozycji, która jest: uzupełnieniem, tomem drugim, drugim do pary – takie jest znaczenie wyrażenia „A Companion Volume”.

"Nowy Testament Przekład Żydowski" + "Komentarz żydowski do Nowego Testamentu" = "Nowy Testament Przekład Żydowski z komentarzem Dawida Sterna"
„Nowy Testament Przekład Żydowski” + „Komentarz żydowski do Nowego Testamentu” = „Nowy Testament Przekład Żydowski z komentarzem Dawida Sterna”

Wystarczyło odpowiednio przeredagować tytuł, by przeciętny Kowalski nie domyślił się, że skrywa on skarb, perłę wśród tłumaczeń Nowego Testamentu. Zaszufladkowano tę KSIĘGĘ do komentarzy, rugując informację o jej prawdziwej zawartości – o przekładzie tekstu Nowego Testamentu i przywróceniu tekstowi jego żydowskiego charakteru (nawiązuję do tytułu innej książki Davida Sterna pt. Przywracanie żydowskiego charakteru ewangelii).

Nie mogę pochwalić tego do jakiej kategorii zaliczono tę pozycję!

"Komentarz żydowski do Nowego Testamentu" to nie to samo co np. Komentarz historyczno-kulturowy do Biblii Hebrajskiej"
„Komentarz żydowski do Nowego Testamentu” to nie to samo co np. Komentarz historyczno-kulturowy do Biblii Hebrajskiej”

To tak, jakby pierwsze powojenne tłumaczenie Tory na język polski dokonane przez rabina Saszę Pecarica nazwać komentarzem tylko z tego powodu, że objaśnia on dlaczego tak, a nie inaczej przełożył wyrażenia z tekstu oryginału. A jest wprost przeciwnie. Przekład Davida Sterna jest analogicznym dziełem jak przekład Tory Pardes Lauder, czy przedwojenne wydanie Tory Izaaka Cylkowa.

"Nowy Testament Przekład Żydowski z komentarzem Davida Sterna" = "Tora Pardes Lauder" pod redakcją rabina Sachy Pecarica
„Nowy Testament Przekład Żydowski z komentarzem Davida Sterna” = „Tora Pardes Lauder” pod redakcją rabina Sachy Pecarica

Strona z Żydowskiego Nowego Testamentu

 

Strona z Tory Pardes Lauder

 

Cała Tora Izaaka Cylkowa jest do pobrania tutaj.

Tym, którzy uważają, że zmiana tytułu, to przypadkowy efekt niefrasobliwości redaktorów chciałbym powiedzieć co usłyszałem od Kazmierza Barczuka – pastora Chrześcijańskiej Społeczności, której członkowie brali udział w pracach nad tłumaczeniem. Powiedział mi, że osobiście prosił o zachowanie oryginalnego tytułu, ale nie było na to zgody. Cieszył się, że jednak tak wartościową pozycję w ogóle wydano.

Jak już napisałem, dzieło Sterna, to pozycja obrazoburcza i niewygodna dla wielu chrześcijan, jak i dla Żydów. Kiedyś zostałem zaproszony przez nadmienionego już rabina Pecarica na obiad szabatowy. Zapytany przeze mnie o Żydowski Nowy Testament, powiedział, że widział w księgarni książkę Sterna i, że nie rozumie jak Żyd mógł coś takiego zrobić.

Tak się zastanawiam, w PRL-u broniono ideologii komunistycznej posiłkując się cenzurą. Czy wyznawany przez pracowników Wydawnictwa Vocatio światopogląd wymaga takiej samej obrony, „niewinnej” cenzury wydawniczej? Obawiam się, że efekt może być inny od zamierzonego. Czasy minione pokazały, że to, co skrywane cieszyło się popularnością, było wręcz obiektem pożądania.

Mamy „Żydowski Nowy Testament”, ale jakoby go nie było – z jedną maleńką zmianą tak wiele ubyło.

Zachęcam do odkrycia bogactwa, które skrywa ten przekład (klikając na poniższe zdjęcie książki wejdziesz do sklepu Wydawnictwa Vocatio). Może napiszę coś na ten temat w przyszłości.

David Stern, "Komentarz żydowski do Nowego Testamentu", Wydawnictwo Vocatio
David Stern, „Komentarz żydowski do Nowego Testamentu”, Wydawnictwo Vocatio