„Mając na uwadze żydowską niechęć do zwracania uwagi na chrześcijaństwo w początkach ich współistnienia, musimy pamiętać, że jeśli znajdujemy coś wspólnego dla Nowego Testamentu i jakiegoś późniejszego dokumentu żydowskiego, to bardziej prawdopodobne jest, że oba opierają się na wcześniejszej tradycji żydowskiej, niż, że autor żydowski zapożyczył to z chrześcijaństwa”.
Takie ogólne spostrzeżenie czyni w swojej książce pt. „Twarze Jezusa” Geza Vermes, emerytowany profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego, należący do najwybitniejszych współczesnych specjalistów zajmujących się historią starożytnego judaizmu, dziejów Palestyny oraz języka aramejskiego, jeden z pierwszych badaczy rękopisów znad Morza Martwego i największy autorytet na świecie w tej dziedzinie studiów. To spostrzeżenie stanowić będzie podstawę dla zamieszczonych w tym temacie treści.
Vermes pokazuje uzasadnienie dla takiego podejścia: „Całkiem niedawno wykazałem w zwoju znad Morza Martwego z I wieku p.n.e. istnienie tradycji poprzednio znanej jedynie z żydowskiego tekstu pochodzącego z IX wieku n.e. Dzięki temu wiemy teraz, że ten drugi powtarza tradycję, która pozostawała w obiegu tysiąc lat wcześniej. Por. New Light on the Sacrifice of Isaak from 4Q225, JJS 47 (1996), s. 140-146”. /Geza Vermes, „Twarze Jezusa”, Wydawnictwo Homini, Kraków 2008, s. 13/
Czy tradycja żydowska pomaga w rozumieniu Nowego Testamentu?
Vermes twierdzi, że „Wykorzystanie literatury rabinicznej do interpretacji Nowego Testamentu wymaga jej dobrej znajomości i zmysłu krytycznego, lecz przy kompetentnym podejściu może rzucić bezcenne światło zarówno na Jezusa, jak i na pierwotne chrześcijaństwo”. /tamże, s. 13/
Jannes i Jambres
Zacznijmy od najbardziej znanego przykładu współistnienia tej samej tradycji, tego samego przekazu ustnego, w judaizmie i chrześcijaństwie, tradycji, który wynika z faryzejskiego wykształcenia Szaula z Tarsu. Napisał on do Tymoteusza „Jak Jannes i Jambres wystąpili przeciw Mojżeszowi, tak też i ci przeciwstawiają się prawdzie…” (2Tm 3:8 BT). Niektórzy chrześcijanie twierdzą, że apostoł był natchniony przez Ducha Świetego i stąd jego znajomość imion czarowników, których nie znajdujemy w Starym Testamencie. Zanim jednak zaczniemy szukać ponadnaturalnego źródła tych słów, musimy sprawdzić, czy nie istniały źródła naturalne. Zobaczmy.
Abraham Buchner, wyjaśnia tę kwestię następująco: „Wiele śladów rabinicznych podań i Apostołowie nawet uznają za prawdę. I tak w Thimotheum 3,8 Ś. Paweł mówi o czarownikach Janes i Jambres, o których nie ma śladu w P. Ś. tylko w tradycji. – Nie jestem wprawdzie obrońcą Talmudu, jednak jako przyjaciel prawdy wypada mi przyznać, że Talmud w udzieleniu swych tradycji jest daleki od wszystkiej stronniczości opowiada wszystko wiernie, bez względu, że sam często podaje broń przeciwnikom Judaizmu”. /A[braham] Buchner, „Kwiaty wschodnie”, Warszawa 1842, reprint Ossolineum 1990, s.VII /
„Tanach [Biblia hebrajska – Stary Testament] nie podaje imion Jannesa i Jambresa, ale wymienia ich Targum Jonatan (Liczb 22,22) jako synów Balaama, a także jako czarnoksiężników faraona, którzy usiłowali współzawodniczyć z cudami Moszego, jak to opisuje Księga Wyjścia […] W innym miejscu opisuje się ich jako członków ‘różnorodnego tłumu’, jaki wyruszył za Izraelitami z Egiptu (Wyjścia 12,38), i jako inicjatorów tragicznego w skutkach kultu złotego cielca (Wyjścia 32,1). Pojawiają się w Zwojach znad Morza Martwego, w pismach pogan Pliniusza i Apulejusza oraz w chrześcijańskich apokryfach”. /David Stern, „Komentarz Żydowski do Nowego Testamentu”, Vocatio, Warszawa 2004, ss.887-888/
Na koniec motto z Gezy Vermesa dla tego cyklu wpisów, który zamierzam rozpocząć: „Moim celem nie jest pouczanie czytelników, lecz raczej nakłonienie ich do odkrywczej podróży”.