Jak wspomniałem we wcześniejszym wpisie (Kalendarz JEZUSA), żeby zrozumieć Jezusa, typowego przedstawiciela swojego narodu i jego życie wg kalendarza żydowskiego, należy zapoznać się z żydowskim podejściem do upływającego czasu.
Zauważyliśmy już, że Żydzi nie wynieśli kalendarza z Egiptu, gdzie żyli kilkaset lat, ale posługiwali się kalendarzem babilońskim. Egipcjanie do problemu czasu podchodzili inaczej niż Żydzi. Świętowali Nowy Rok, jako radosny dzień rozpoczęcia przez Nil użyźniania ziemi. Typowa feta, jak u Greków, czy Rzymian.
Chrześcijanie tak przyzwyczajeni są do bachicznego imprezowania z okazji upływu czasu (temat rozwinę w oddzielnym wpisie), czy to będą urodziny, Nowy Rok, czy jakakolwiek okrągła rocznica, np. rocznica ślubu, że czytając Biblię nie dostrzegają idei, która kryje się w świętach opisanych w Biblii. Można to przyrównać do czytania poprzez filtr własnych myśli wynikający z przyjętej praktyki i hellenistycznego rozumienia słowa ‘świętować’, lub po prostu eisegezą. Dodatkowo, polskie przekłady Biblii, czy to katolickie, czy protestanckie, w przeważającej większości nie radzą sobie z oddaniem żydowskiego myślenia ani explicite, ani implicite – chodzi o ideę, która wyraża się w hebrajskim słowie ‘mow’ed’ (l. mn. ‘moadim’).
Spróbuję przedstawić tę ideę. Na początku, sięgniemy do… początku, czyli do Genesis, czyli do 14. wersetu 1. rozdziału tej księgi. I żeby pokazać skalę problemu przytoczę ten werset z paru tłumaczeń:
Biblia Gdańska (1632) „I rzekł Bóg: Niech będą światła na rozpostarciu niebieskim, ku rozdzielaniu dnia od nocy, a niech będą na znaki, i pewne czasy, i dni, i lata.”
Nowa Biblia Gdańska (ŚTB) (2011) ” Bóg też powiedział: Niech się staną światła na przestworze nieba, aby przedzielać między dniem, a nocą; niech też służą jako znaki, wyznaczone pory, dni i lata;”
Biblia Poznańska (1974/75) „I rzekł Bóg: Niech powstaną jasne światła na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy i stały się znakami świąt, dni i lat!”
Przekład Interlinearny (2000) „I_powiedział Bóg: Niech_się_stanie(ą) światła na_sklepieniu nieba, aby oddzielały między dniem i_między nocą i_będą znakami i_dla_pór i_dla_dni I_lat.
Biblia Warszawsko-Praska (1997) „I powiedział Bóg: Niech pojawią się na niebie światła, żeby oddzielały dzień od nocy, wyznaczały pory roku, poszczególne dni i lata!”
Biblia Tysiąclecia, wyd. V (1999) „A potem Bóg rzekł: Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata;”
Biblia Warszawska (1975) „Potem rzekł Bóg: Niech powstaną światła na sklepieniu niebios, aby oddzielały dzień od nocy i były znakami dla oznaczania pór, dni i lat!” Przekład Nowego Świata (1997) „I przemówił Bóg: Niech w przestworzu niebios powstaną źródła światła, by oddzielały dzień od nocy; mają też służyć za znaki, jak również do określania pór i dni i lat.”
Przedwojenne tłumaczenie Tory dokonane przed Izaaka Cylkowa oddaje ten werset następująco: „I rzekł Bóg: ‘Niech będą światła na przestworze nieba, aby przedzielać między dniem a nocą; a niech służą jako znamiona i pory i dni i lata’”, uzupełniając komentarzem: „dla ustanowienia świąt według obrotu księżyca, por. (tekst hebr.) Ps. 104,19”. Ustęp, który wskazuje Cylkow brzmi następująco: „Tyś stworzył księżyc, aby czas* wskazywał;” (BT)
Z powyżej przytoczonych przekładów polskich tylko Biblia Poznańska tłumaczy słowo „moadim” wprost jako „święta”, tak jak we współczesnym żydowskim tłumaczeniu Tory rabina Saszy Pecarica:
„Bóg zechciał, aby były światła na sklepieniu nieba, żeby oddzielały pomiędzy dniem, a nocą i by stały się wyznacznikami świąt*, dni i lat.” /Bereszit, 1:14/
* (Znaczenie słowa [mow’ed], wg konkordancji w systemie Stronga nr 4150, do sprawdzenia tutaj http://www.blueletterbible.org/lang/lexicon/lexicon.cfm?Strongs=H4150&t=NKJV )
Z powyższego wersetu Genesis wynika, że idea nadania świąt towarzyszyła Stwórcy podczas aktu kreacji. Bóg stwarzając człowieka, umieścił go w przestrzeni oraz w czasie. Od początku wskazuje człowiekowi (a nie Żydowi!) jak ma podchodzić do upływającego czasu, albo inaczej do czego czas służy.
To samo słowo [mow’ed] użyte jest w Wajikra (Leviticus) 23:2 „…[Zawsze staraj się przyjść do Jerozolimy, żeby czcić] wyznaczone czasy Boga…” – i rozumiane jednoznacznie jako święta już przez wszystkie tłumaczenia.
Moed jako idea jednocząca naród (Am Israel)
A teraz sama idea kryjąca się w tym pojęciu. Głos oddajmy rabinowi Pecaricowi: „To do tego właśnie wskazania (to jest, że data rozpoczęcia każdego nowego miesiąca ustanawiana jest przez cały naród) odnosi się wskazanie Wajikra 23:4 o wyznaczonych porach (moed) w roku, kiedy Żydzi mają się gromadzić w Świątyni. Wydaje się, że wszystkie te postanowienia oparte są na koncepcji moed – gromadzenia się w wyznaczonym czasie. Święto Rosz Chodesz [nów miesiąca] jest bowiem określane jako moed, chociaż w przeciwieństwie do innych moadim nie ma żadnych historycznych ani związanych z porą roku związków. Moed oznacza albo miejsce albo wyznaczony czas na spotkanie. Moed to pory wyznaczone na nasze spotkanie z Bogiem. Spotkanie takie musi być zawsze aktem z obu stron dobrowolnym. Nie ma być jak spotkanie pana wzywającego sługi przed swoje oblicze. Bóg nie tyle nas wzywa, ile wyraża pragnienie, byśmy przyszli do Niego, dlatego tylko w ogólnych terminach określa czas, w którym spotkania te mają nastąpić. Pozwala na pełną swobodę, w obrębie której mamy sami określić dokładną datę tego spotkania, tak aby czas tego spotkania był wspólnym wyborem. […]
To nie fizyczne ‘zejście się razem’ Słońca i Księżyca oraz wznowienie oświetlania Księżyca przez Słońce powoduje początek nowego miesiąca. To nie naturalne zjawisko ‘nowego księżyca’ mamy świętować. Fizyczne zjawisko ma nam służyć tylko jako symboliczne przypomnienie. Za każdym razem, kiedy Księżyc łączy się ze światłem Słońca, Bóg chce, aby Jego lud odnalazł swoją powrotną drogę do Niego i aby stanął w Bożym świetle – niezależnie od tego, gdzie może się wówczas znajdować […] Tak więc połączenie się Księżyca ze Słońcem ma służyć jako model i sposobność dla naszego własnego odrodzenia. Moed dosłownie oznacza ‘połączenie się razem’. Z tego powodu to wcale nie cykl astronomiczny ani nie obliczenia astronomiczne, lecz wyłącznie my sami, poprzez przedstawicieli naszej społeczności, wyznaczamy nasz chodesz [miesiąc] i ustalamy datę naszego moed, naszego spotkania z Bogiem. Obiektywne astronomiczne dane nie wystarczają – potrzebne jest także subiektywne postrzeganie” /Tora Pardes Lauder, Szemot, s. 92/.
Reasumując, potrzebne jest wyznaczenie nowiu miesiąca przez przedstawicieli narodu, ogłoszenie go dla całego Izraela i przestrzeganie go przez cały naród – wtedy druga strona, Dawca tego prawa przychodzi na spotkanie. Jezus jest wyrazicielem tej idei. Łączy się z duchem narodu, jest jego częścią. Razem ze swym narodem przychodzi na spotkanie ze Stwórcą w wyznaczonych, albo lepiej uzgodnionych przez obie spotykające się strony, czasach. Warto dostrzec i zrozumieć to piękno cyklu życia, życia wespół ze Stwórcą, wyrażonego w cyklu kalendarza żydowskiego. Jak powiedział Goethe: Żeby zrozumieć poetę, trzeba się udać do kraju poety. Myślę, że warto spróbować.
Ideę oddzielenia czasu świętego od powszedniego wyraża siódmy dzień kreacji – sobota, Szabat, dzień kiedy Bóg odpoczął. Podczas aktu kreacji mamy zapowiedź nadania świąt [moadim], tak też mamy zapowiedź nadania Szabatu jako dnia odpoczynku, bo przypomnę, Adam nie znał pojęcia pracy, a tym bardziej powstrzymania się do niej, co sugeruje antycypacyjnych charakter błogosławieństwa dla tego dnia. Dlatego Szabat zostaje nadany Izraelowi jako przykazanie dopiero po wyjściu z Egiptu. I jest wymieniaany jako pierwszy z moadim, gdy są one wszystkie przedstawiane w Torze, np. w księdze Kapłąnskiej (Levitucus), w rozdziale 23. Obchodzenie nowiu miesiąca Izrael otrzymuje jeszcze w Egipcie, jako pierwsze z wszystkich otrzymanych przykazań.
„Święta, włącznie z Szabatem, nazywane są moadim ‘wyznaczonymi czasami’, ponieważ są one szczególnym czasem, gdy Żydzi niejako »spotykają się« z Bogiem.
Moadim, czyli wyznaczone pory, wzywają nas, byśmy całkowicie oddali się rozważaniu i wewnętrznej realizacji ideałów leżących u ich podstaw. Tak jak moed w przestrzeni odnosi się do miejsca, które ludzie wyznaczają na miejsce spotkań w wyznaczonym celu (jak na przykład Ohel Moed, czyli Namit Wyznaczonych Czasów), tak moed w czasie jest punktem, który wzywa nas jako społeczność do pewnego wyznaczonego działania. Moadim wyróżniają się zatem spośród pozostałych dni roku. Wzywają nas, byśmy zatrzymali bieg naszego codziennego życia i poświęcili im nasze duchowe działania. Ten punkt widzenia zalicza do Moadim także Szabat i Jom Kipur. Moadim przerywają zwykłe czynności codziennego życia i napełniają nas duchem, mocą i świętością, ożywiając idee, na których opiera się całe nasze życie, i wypełniając następstwa przeszłych czynów, szkodliwych dla naszego ciała i ducha, przywracając tym samym utraconą czystość i nadzieję błogosławieństwa. (rabin Samson Rafael Hirsch)” /Tora Pardes Lauder, Wajikra, s. 275, Kraków 2005/
Znaczenie świąt żydowskich
Mówiąc obrazowo, moadim (święta, lub lepiej wyznaczone czasy na spotkanie całej społeczności ze Stwórcą) to takie znaki „STOP” na drodze naszego życia.
Stanowią zachętę do tego, by zatrzymać się i zastanowić czy dobrze rozpocząłem i przeżyłem dzień (modlitwa poranna i wieczorna), tydzień (Szabat), miesiąc (nów miesiąca [Rosz Chodesz]), rok (Nowy Rok [Rosz HaSzana]) oraz święta związane po części z cyklem agrarnym. O nich niżej. I jak są osoby, które ignorują znak stopu, pomimo, że o nim stanowi kodeks drogowy, tak chrześcijaństwo nawet nie dostrzega tych „znaków” na drodze ludzkości. Ba, karało dotkliwie stosujących się do tych „żydowskich zabobonów”, włącznie z karą śmierci dla judaizantów. Straszna kara za przestrzeganie idei, której autora uznaje się za własnego Boga!
Zobaczmy więc jakie treści nosi w sobie idea „wyznaczonych czasów Boga”: „Święta to dni, w których naród otrzymuje »zaproszenie« na zgromadzenie modlitewne i dziękczynne. (Ramban)” /Tora Pardes Lauder, Wajikra, s. 276/. W 23. rozdziale Leviticus wśród moadim są wymienione święta, takie jak: Pesach (Pascha [inaczej Wielkanoc – z powodu uśmiercenia nocą pierworodnych w Egipcie] wyrażająca pamięć o wyjściu z Egiptu; początek żniw jęczmienia), ostatni dzień pięćdziesięciu dni Omer’u (czas oczekiwania na pustyni na nadanie Tory; czas żniw), czyli Szawuot (stąd Pięćdziesiątnica lub Zielone Świątki; otrzymanie Tory i tablic przymierza na Synaju; czas żniwa pszenicy; 7 dni radowania się z rodziną oraz dzielenia się plonami z sierotami, biednymi, obcymi przybyszami [konwertytami] i Lewitami), Rosz HaSzana (Nowy Rok – Dzień Sądny, dzień dęcia w szofar; pamiątka stworzenia człowieka i początek liczenia czasu przez człowieka; kulminacja idei nowiu miesiąca [Rosz Hodesz], dzień na który wskazują nowie każdego miesiąca roku) i Jom Kippur (pamiątka dnia, kiedy Mojżesz zniósł z góry drugie tablice z dekalogiem, ustanowiony z tego powodu Dniem Przebłagania po 10 dniach skruchy liczonych do Nowego Roku; nazywany Szabatem wszystkich Szabatów [dzień na który wskazują wszystkie cotygodniowe Szabaty]), Sukkot i Szemini Aceret (Święto Szałasów [Namiotów] upamiętniający obłoki chwały, schronienie i opiekę Bożą jakiej Izrael doznał na Pustyn; czas radości z powodu Bożej troski; czas zbioru letnich zbóż; czas wprowadzenia w życie nauki Tory – dzielenia się radością i plonami z sierotami, biednymi, obcymi przybyszami [konwertytami] oraz Lewitami).
Tych świąt, jak i innych, wprowadzonych przez ludzi, przestrzegał Jezus, identyfikował się z ich ideą, tłumaczył ich wymowę i symbolikę. Jak pisałem, żył wg oficjalnego kalendarza żydowskiego, który obowiązywał w Judei, nad którego ogłaszaniem czuwał Sanhedryn.