Jak adwentyści odeszli od wyliczania „okresu proroczego” 2520 lat

Wykres W. Millera z roku 1843.

Niewielu spośród współczesnych członków Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego zdaje sobie sprawę, że okres 2520 lat był podstawą powstania ich organizacji. Co prawda, Kościół Adwentystów Dnia Siódmego został zarejestrowany 20 lat po tzw. „Roku końca świata”, a dokładnie 21 maja 1863 roku, czyli w 4 miesiące po tym jak James White odrzucił na łamach The Review and Herald (Vol. XIII, Battle Creek, Mich. Third-Day, January 26, 1864. No. 9) koncepcję, że słowa księgi Kapłańskiej z rozdziału 26 dają podstawę do wyliczenia okresu proroczego:

„Utrzymujemy, że w Kpł 26 nie ma żadnego proroczego okresu; ‘siedem czasów’ wyraża jedynie surowość kar, jakie miały spaść na Izraela”[1],

niemniej jednak do tego czasu, przez 20 lat, okres 2520 lat stanowił bazę, jeśli chodzi o nauczanie ruchu, który kontynuował myśl Millera. Zwolennicy Millera sami nazywali siebie adwentystami, czyli oczekującymi powrotu Jezusa. Ruch ten rozpadł się na Kościół Chrześcijan Adwentystów, zarejestrowany w 1860 roku, odrzucający zarówno sposób wyliczeń Millera, jak i nauczanie tych, którzy stwierdzili, że wyliczenia były poprawne, niemniej jednak dotyczyło innego wydarzenia, a nie powrotu Jezusa (ta grupa nazwała siebie Adwentystami Dnia Siódmego w 1863 roku).

Sam William Miller, tworząc tzw. Ruch Drugiego Adwentu, głosił, że Jezus powróci na wiosnę 1843 roku, a dokładniej, że Jezus powróci pomiędzy 21 marca 1843 r. a 21 marca 1844 r – był to, jego zdaniem, rok końca świata. Nie wyznaczył jednak dnia, ani miesiąca paruzji. Miller oparł swoje oczekiwania odnośnie roku 1843 na dwóch niezależnych „okresach proroczych”, wierząc, że wzajemnie się potwierdzają, gdyż obliczenia doprowadziły go do tej samej daty.

Te dwa niezależne okresy, tj. 2520 lat i 2300 wieczorów i poranków (rozumianych przez niego jako dni-lata) zostały zaprezentowane na ulotce, zwanej Tablicą Proroczą 1843 (1843 Prophetic Chart). Choć w nazwie widnieje rok 1843, który był wyznaczoną datą powrotu Chrystusa, sama tablica została stworzona w 1842 roku przez bliskich współpracowników Millera: Charlesa Fitcha i Apollosa Hale’a. Została ona stworzona jako wizualne narzędzie do jasnego i zrozumiałego przedstawienia wyliczeń Williama Millera dotyczących proroctw z Księgi Daniela i Objawienia, zgodnie z poleceniem z Księgi Habakuka 2:2: „Zapisz to widzenie i uczyń wyraźnym na tablicach, tak by ten, kto czyta, czynił to bez trudu”.

Ale czy Miller miał rację, czy Biblia przepowiada „rok końca świata”? Odpowiedź jest jednoznaczna: Nie!

Sam James White przyznał, że w 26 rozdziale Leviticus mamy najpierw zapowiedź serii sądów grożących Izraelowi, bez wprowadzenia wyrażenia „siedem czasów” (jakim posługiwał się Miller i jego zwolennicy), a następnie czterokrotne oświadczenie, że Bóg ukarze ich siedem razy bardziej za ich grzechy, każdorazowo pod warunkiem, że poprzednie ostrzeżenie nie doprowadzi do skruchy, a każde zawiera swoje własne, określone sądy.

Zauważyć należy, że Miller wyprowadzając ten okres arbitralnie zaczął go liczyć od roku 677 p.n.e., kiedy Manasses został wzięty do niewoli przez Asyryjczyków. Ale skąd wziął 2520 lat? Źródłem jest fragment z Księgi Kapłańskiej 26:18, 21, 24, 28, gdzie Bóg ostrzega Izraela przed konsekwencjami nieposłuszeństwa:

„A jeżeli mimo to nie będziecie mnie słuchać, to nadal was smagać będę siedmiokrotnie za wasze grzechy” (Kpł 26,18 BW)

Kluczowe jest tu sformułowanie „siedmiokrotnie” (w angielskich przekładach używanych przez millerystów: „seven times”). Z siedmiokrotnie większego karania zrobiono siedem czasów/lat idąc za angielskim tłumaczeniem, a owe 7 lat pomnożono przez 360 dni i w ten sposób powstało 2520 lat. Tyle, że w oryginale owe 7 lat nie występuje (sic!). Szerzej na ten temat we wpisie Czy państwo Izrael zniknie z map świata?, w którym omawiam bezpodstawność mnożenia jakichkolwiek okresów przez siedem.

Dlaczego więc adwentyści, ci którzy zarejestrowali swój kościół w 1863 roku, odeszli od tego „okresu proroczego”, liczącego 2520 lat? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo proroctwo to, zdaniem Millera, miało określać tzw. koniec „czasu pogan” z Łukasza 21:24, który Miller właśnie poprzez ten fragment z ewangelii Łukasza powiązał z powrotem Jezusa na ziemię. Ale nie pasowało to „proroctwo” do zmiany jakiej dokonano w interpretacji 2300 wieczorów i ranków. O ile dla Millera, proroctwo o 2300 wieczorach, mówiące o oczyszczeniu świątyni/przywróceniu praw lub usług świętych, dotyczyło powrotu Chrystusa w ogniu, który spaliłby nieczystość na ziemi i ustanowił Królestwo Boże, to po tzw. „Wielkim rozczarowaniu”, które nastąpiło 22 października 1844 roku, proroctwo to zostało przeinterpretowane na odnowienie usług świętych w świątyni w niebie. Niestety nie dało się tego samego zrobić z okresem 2520 lat. „Koniec czasu pogan” się do tego nie nadawał. Więc trzeba było ludziom pokazać, że tak naprawdę w 26 rozdziale Księgi Kapłańskiej nie ma żadnego okresu proroczego. I James White to świetnie pokazał. Polecam wskazany artykuł – naprawdę świetny wykład (link w przypisie [1]).

Kolorytu całej sprawie nadaje fakt, iż Miller był aktywnym i zaangażowanym masonem. Piastował funkcję Mistrza Masońskiego (najwyższy stopień jaki mogły nadać loże działające w tym regionie) w swojej loży w Poultney, w stanie Vermont, jak twierdzi jego były najbliższy współpracownik Joshua Vaughan Himes i wydawca jego pamiętników[2]. W tym okresie Miller określał siebie jako deistę. Miał się nawrócić w 1816 roku po zakończeniu służby wojskowej. Dwa lata potem doszedł do swoich wniosków odnośnie roku końca świata (25 lat przed rokiem 1843[3]). Ale dopiero w 1831 roku, gdy zaczął swą publiczną działalność (czyli dopiero 13 lat po nawróceniu), publicznie wyrzekł się masonerii. Krytykował tę organizację za to, że, jak uważał, odciągała ludzi od wiary w Chrystusa. Problem tylko w tym, że podobno nie można przestać być wolnomularzem. Ponoć to nie jest organizacja z której można się „wypisać”.

Czy więc, ruch Millera był jednym z wielu ruchów religijnych, powołanych do życia przez masonerię, mających za cel rozbicie protestantyzmu, a „Wykształceni w niej agenci mieli wchodzić w struktury zborów oraz zakładać nowe Kościoły”, jak twierdzi Zbigniew Wiergowski w swojej książce, Biblijna weryfikacja adwentyzmu[4]? Autor wysuwa też twierdzenia, że Ellen White, jej przywołany na początku wpisu mąż James, czy syn Edson oraz inni pionierzy adwentyzmu identyfikowali się z ruchem wolnomularzy.

Wszystko możliwe. Pewne jest tylko to, że okres 2520 lat to wymysł ludzi. Nie występuje on w tekście Biblii. Natomiast okres 2300 (ofiar) wieczornych i porannych, to okres, który wypełnił się jeszcze w starożytności wraz całym rozdziałem 8 księgi Daniela. Przytoczę żydowskie interpretacje:

  • Talmud w traktacie Sanhedrin skupia się na proroctwach Daniela, Mesjaszu i końcu czasów, ale w ramach komentarza historycznego: 2300 wieczorów i poranków interpretowane jest jako liczba dni, w których świątynia była nieczynna, czyli od zbezczeszczenia Antiocha IV Epifanesa do oczyszczenia przez Judę Machabeusza (co upamiętnia święto Chanuka).
  • Raszi (XI w.) twierdzi, że 2300 wieczorów i poranków to liczba dni (1150 dni), które obejmują czas, gdy ofiary były wstrzymane w świątyni.
  • Ibn Ezra (XII w.) również widzi tu odniesienie do Antiocha IV Epifanesa i okresu prześladowania Żydów przez niego.

Warto wspomnieć ciekawostkę – za Józefem Flawiuszem – mówiącą o tym, ze najwyższy kapłan Jaddus miał pokazać Aleksandrowi Macedońskiemu proroctwo z 8 rozdziału Daniela, który miał być z tego powodu bardzo zadowolony, bo rozpoznał siebie w wielkim rogu kozła.

„Baran, którego widziałeś z dwoma rogami – to królowie Medii i Persji.
Kozioł zaś – to królestwo Grecji.
Wielki róg, który ma między oczami – to pierwszy król.
A to, że został złamany, a zamiast niego powstały cztery – oznacza, że z tego narodu powstaną cztery królestwa, lecz nie o takiej mocy.
A z jednego z nich wyrośnie mały róg – to Antioch Epifanes.”

Mały róg z tego proroctwa – czyli Antioch IV – przez okres ponad 3 lat profanował świątynię i prześladował Żydów.

Proroctwo to zostało przez Millera, z pominięciem istniejącej od wieków interpretacji historycznej, bezpodstawnie połączone z proroctwem o 70 tygodniach z rozdziału 9 Daniela, skąd wziął on datowanie początku liczenia okresu 2300 wieczorów i ranków. I nie liczył on 1150 niezłożonych ofiar porannych i 1150 niezłożonych ofiar wieczornych, ale 2300 dni. To nadużycie doprowadziło go do roku 1843.

Gdy rok końca świata, który rozpocząć miał się 21 marca 1843, minął, Miller – mniemając, że skoro nie znany jest dzień, ani godzina, to Jezus powróci w ciągu roku, a więc najdalej do 21 marca 1844 roku – nie znalazł wytłumaczenia dla swojego błędu i aż do swojej śmierci w 1849 roku wierzył, że Chrystus jest blisko, tuż u drzwi. Po tym jak minęła data 22 X 1844, do której dał się przekonać swoim współpracownikom, w listopadzie 1844 roku opublikował list z przeprosinami.

Ale, ale… skąd nagle wzięła się data 22 października 1844 roku?

Wspomniałem, że Miller głosił rok proroczy, który miał trwać od marca 1843 do marca 1844 roku. Gdy czas ten upłynął, w sierpniu 1844 pojawił się Samuel Snow. Przedstawił on części adwentystów, którzy nie chcieli uwierzyć, że poselstwo Millera było fałszywe, tezę, iż Miller mylił się i należy liczyć „rok końca świata” nie „od wyjścia słowa o odbudowie Jerozolimy”, jak jest napisane w Dan 9:25, a od dojścia słowa do Jerozolimy, bo w Ezdr. 7:8 jest informacja, że Ezdrasz przybył do Jerozolimy pierwszego dnia piątego miesiąca. I wg niego należy dodać do wiosny 457 roku co najmniej 5 miesięcy. Przy czym owo „co najmniej 5 miesięcy” rozumiał w ten sposób, że będzie to jesień. A dlaczego? Dlatego, że „dziesiątego dnia siódmego miesiąca” wg kalendarza biblijnego odbywało się „oczyszczenie świątyni”. A więc owe 5 miesięcy i dojście słowa do Jerozolimy to była jedynie figura retoryczna, bo w swoim nauczaniu posunął się o 2 miesiące dalej. Ale żeby było ciekawiej. Nie użył oficjalnego kalendarza żydowskiego, ale kalendarza Karaimów. Karaimi, to ruchu, który powstał w Iraku w VIII wieku naszej ery, odrzucający tradycję żydowską i obstający tylko przy słowie pisanym. (O problemie odrzucenia udziału Izraela w ustaleniu daty nowiu, w tym nowiu pierwszego miesiąca roku napiszę kiedy indziej). Tak więc, twierdził Snow: „Dokładne obliczenia, zachowane dzięki Opatrzności Bożej przez karaimskich Żydów mówią, że dziesiąty dzień siódmego miesiąca wypada w tym roku na 22 października”[5]. Dopowiem tylko, że był rok 1844, a Snow przemawiał tymi słowami: „Bracia, pomyślcie! Teraz mamy drugi tydzień sierpnia i za niecałe trzy miesiące nasz Pan dokona zupełnego pojednania i wyjdzie ze świątyni, aby zlać błogosławieństwo na oczekujący Go lud (3Mojż. 9,22.23)! Za niecałe trzy miesiące sprawa Boża będzie zakończona. Nigdy już nie będzie zimy na tej zimnej i starej ziemi. Za niecałe trzy miesiące będzie tu Pan Młody, aby zaślubić oczekującą Go oblubienicę. Czyż nie teraz jest krzyk o północy: »Oto oblubieniec, wyjdźcie n spotkanie!«”[6].

Zaraz, zaraz! Coś tu nie gra. Ten człowiek nie tylko przeskoczył 2 miesiące. On przeskoczył rok i 2 miesiące! Bo przecież 2300 lat minus 457 lat daje na prezentowanej przez nich tabeli rok 1843, a nie 1844. Ale cóż, przecież oni oczekiwali, że Jezus powróci, więc to wydarzenie nie mogło się już wydarzyć rok wcześniej (wg kalendarza karaimskiego dziesiąty dzień siódmego miesiąca wypadał 23 października 1843 roku), bowiem świat nie doświadczył paruzji. Pominę fakt, że Snow używał zamiennie (przynajmniej tak wynika z relacji C.M. Maxwell’a) dwóch pojęć: Dzień Sądny (wypadający 1 dnia miesiąca tiszri) i Dzień Pojednania (wypadający 10 dnia miesiąca tiszri). Abstrahując od tego błędu, i ta data minęła i nic się nie wydarzyło.

Ludzie byli tak zrozpaczeni, że próbowali sobie wytłumaczyć to wielkie zwiedzenie. Zaznaczyć należy, że poszukując wyjaśnienia uciekli się do prywatnych objawień. Interpretację odnośnie zmiany wydarzenia, które miałoby to proroctwo zapowiadać przedstawił Hiram Edson. „Przechodząc prze pole kukurydziane – opowiada Edson – zatrzymałem się pośrodku pola. Widziałem, jakby niebo otworzyło się przede mną, i widziałem wyraźnie, że nasz Najwyższy kapłan zamiast wyjść z miejsca najświętszego i przyjść na ziemię (22 października)… przeszedł tego dnia po raz pierwszy do drugiej części świątyni i miał dzieło do wykonania w miejscu najświętszym, zanim przyjdzie na ziemię”[7]. Jego widzenie miało miejsce 23 października 1844 roku.

I znów coś tu nie gra. Jezus – wg tych prywatnych widzeń (podobne miała Ellen G. White) Jezus po raz pierwszy wszedł do Miejsca Najświętszego w świątyni w niebie 22 X 1844 roku. Apostołowie nauczają czegoś innego. Paweł napisał w Liście do Rzymian 8:34, że Jezus usiadł już po prawicy Boga. A jeśli niebiańska Świątynia była wzorem dla ziemskiej, to tron Boży znajduje się w Miejscu Najświętszym i oznacza to, że Chrystus wszedł tam zaraz po wniebowstąpieniu, a nie w 1844 roku. Już Szczepan go tam widział (Dz. Ap. 7:55-56).

Reasumując, gdy, wobec fiaska nauczania o dacie powrotu Jezusa, zmieniono interpretację na przejście po raz pierwszy Jezusa ze Świętego do Najświętszego, obliczenia związane z okresem 2520 lat stały się niewygodne. Nie dało ich się dostosować do tak pokrętnej teorii jak tzw. sąd śledczy, wyprowadzony na podstawie prywatnych objawień zawiedzonych i – nie boję się użyć tego słowa – zwiedzionych ludzi.


[1] The Review and Herald, Vol. XIII, Battle Creek, Mich. Third-Day, January 26, 1864. No. 9, s. 68 https://www.c7da.us/egwdl/RH18640126-V23-09__B.pdf

[2] S. Blis, J.V. Himes, Memoirs of William Miller, s. 21-22, 1853. https://cdn.centrowhite.org.br/home/uploads/2022/12/Memoirs-of-William-Miller.pdf?utm_source=chatgpt.com

[3] C.M. Maxwell, Powiedz to światu, Chrześcijański Instytut Wydawniczy ZNAKI CZASU, Warszawa 1994, s. 8.

[4] Zbigniew Wiergowski w swojej książce, Biblijna weryfikacja adwentyzmu, Wydawnictwo Marnatha, Rabka Zdrój, s. 73. http://panpowraca.pl/wp-content/uploads/2023/02/Biblijna-Weryfikacja-Adwentyzmu.pdf

[5] C.M. Maxwell, Powiedz to światu, s. 24.

[6] C.M. Maxwell, Powiedz to światu, s. 24-25.

[7] C.M. Maxwell, Powiedz to światu, s. 40.

About Andrzej

Mesjanista - żyjący na styku chrześcijaństwa i judaizmu zwolennik Mesjasza Jezusa (hebr. Jeszua) z Nazaretu. Można powiedzieć judaizujący chrześcijanin (chrystianin). Członek Gminy Mesjańskiej www.gminamesjanska.pl Motto: "Moim celem nie jest pouczanie czytelników, lecz raczej nakłonienie ich do odkrywczej podróży". /Geza Vermes/

View all posts by Andrzej →