Eksperyment z 1968 roku, powtarzany wielokrotnie, dający zawsze ten sam rezultat, powinien dać do myślenia. Jednak ludzkość nie wyciąga wniosków z eksperymentu przeprowadzonego przez Johna B. Calhoun’a.
Mysi raj, czy też mysia utopia, trwała 1588 dni, czyli ponad 4 lata.
Naukowcy podzielili ten czas na 4 okresy:
Faza A – Okres przystosowywania się (dni 0-104)
Faza B – Gwałtowny wzrost populacji – okres eksploatacji zasobów (dni 105-314)
Faza C – Stagnacja – okres równowagi (dni 315-559)
Faza D – Okres wymierania (dni 560-1588)
Tak, tak, eksperyment kończy się degeneracją społeczną mysiej społeczności i wymarciem populacji.
Skorzystam z tej strony, by streścić eksperyment (celowo nic nie wytłuszczam, oceńcie sami czy opis pasuje do ludzkości): Myszom stworzono raj. Miały nieograniczony dostęp do pożywienia, wody oraz materiałów potrzebnych do budowania schronienia i brak zagrażających życiu drapieżników. Maksymalnie ograniczono rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych (opieka lekarska dla myszy). Jedynym ograniczeniem była przestrzeń, która mogła pomieścić maksymalnie 3840 myszy.
Jednak mysia populacja, rozwijając się z 4 par, nigdy nie przekroczyła 2200 osobników. I nie chodziło o jakieś genetyczne choroby, a o zanik zachowań społecznych. Ostatni tysiąc myszy nie wykształcił żadnych reakcji społecznych. Co ciekawe, ostatnie narodziny mają miejsce około 600 dnia. Mysia społeczność trwa więc jeszcze 1000 dni, lecz już w fazie stagnacji (C), czyli od 315 dnia, u samców zanikały umiejętności obronne, powszechna stała się agresja, również wobec potomstwa, samce przestały zabiegać o samice, pojawiły się zachowania homoseksualne, u samic pojawił się mechanizm naturalnej antykoncepcji – wchłanianie płodów, a młode były odrzucane przez matki; rozpoczynały one osobne życie, bez wykształcenia jakichkolwiek zachowań emocjonalnych czy społecznych.
Faza wymierania (D), to nieliczne ciąże, z których młode nie przeżywają, a ok. 920 dnia ma miejsce ostatnie zapłodnienie; pojawiły się męskie odpowiedniki samic, tzw. „piękni” („beautiful ones”); samce te nie wykazywały żadnego zainteresowania samicami, jak również nigdy nie brały udziału w jakichkolwiek konfliktach. Zachowanie populacji sprowadzało się wyłącznie do picia, jedzenia, spania, jak również dbania o własny wygląd; było to pokolenie zdrowych, ładnych i zadbanych, ale głupich osobników, które nie znały agresji, ani mechanizmów gwarantujących przetrwanie.
Wpływ dobrobytu na cywilizacje
Zgubny wpływ dobrobytu na upadek wielu cywilizacji dostrzega sporo historyków. Popatrzmy na przykład na bogatą kulturę minojską, rozwiniętą na Krecie. Co prawda, zginęła ona prawdopodobnie na skutek wybuchu wulkanu, a nie na skutek wymarcia. Choć nie ma co do tego zgodności naukowców. Nie da się jednak zaprzeczyć, że życie ludzkie nie stanowiło tam wartości. Nie chodzi tylko o to, że młodzi ludzie z arystokratycznych domów, w tym kobiety, uprawiały ekstremalny sport, polegający na przeskakiwaniu przez byka po uprzednim uchwyceniu go za rogi, ale przede wszystkim o ofiary z ludzi. Archeolodzy odkryli na Krecie ołtarz na którym leżał związany człowiek, którego nie zdążono złożyć w ofierze – zginął przysypany popiołem wulkanicznym.
Nawiązując jeszcze do byków. Mit o Minotaurze, zrodzonym ze współżycia z bykiem Pyzafae, żony króla Minosa, to nie wyraz fantazji twórczej Greków, ale wyraz fantazji seksualnej panującej w tej kulturze, wyraz tego co było codziennością na Krecie wśród bogatych. Na myśl przychodzi skojarzenie z niemieckimi zoofilami, którzy domagają się zniesienia zakazu wykorzystywania seksualnego zwierząt, po tym jak nie tak wcale dawno zniesiono brak karalności za takie czyny.
Brak poszanowania dla wartości życia człowieka, ofiary z ludzi, dogadzanie swoim zachciankom, rozwiązłość seksualna, to cechy wspólne dla wielu starożytnych cywilizacji. Przypomnę może Sodomę i Gomorę, i domaganie się sodomitów stosunków seksualnych z przybyszami (to taki rodzaj „gościnności”). Biblijny obraz degrengolady społeczeństw z tych bogatych miast nie napawa optymizmem, bo obrazuje dokąd zmierza tzw. „zachodnia cywilizacja”. Nie jest też przypadkiem to, że jak to ujmowali Rzymianie: Piscis primum a capite foetet (ryba psuje się [śmierdzi] od głowy), problemy te dotykały przede wszystkim bogatych, a oddziaływanie ich przykładu miało wpływ na całe bogacące się społeczeństwo.
Przypowieść o bogatym młodzieńcu
Przypomnijmy ją sobie: „Kiedy wyruszał w drogę, podbiegł jakiś człowiek, ukląkł przez Nim i poprosił: »Dobry rabbi, co powinienem czynić, aby otrzymać życie wieczne?«. Jeszua powiedział mu: »Czemu nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry z wyjątkiem Boga! Znasz micwot – ‘Nie modruj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie składaj fałszywego świadectwa, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę…«. »Rabbi – powiedział – przestrzegałem wszystkiego tego od dzieciństwa«. Jeszua, patrząc na niego, poczuł miłość i odezwał się do niego: »Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co posiadasz, daj ubogim, a będziesz miał bogactwa w niebie. Potem przyjdź i chodź za mną!«. Zdumiony tym słowem, odszedł smutny, bo był człowiekiem bogatym.
Jeszua rozejrzał się i powiedział swym talmidim: »Jakże ciężko ludziom bogatym wejść do Królestwa Bożego!«. Talmidim zdumieli się na te słowa, ale Jeszua powiedział im ponownie: »Przyjaciele, jakże ciężko jest wejść do Królestwa Bożego! Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego«”. (Mar. 10: 17-25
Bogactwo uniemożliwia udział w sprawiedliwym społeczeństwie. Hasło „Ucho igielne” w Wikipedii wyjaśnia dosłowność przypowieści Jeszui (podobnie świadczy o tym jej odbiór przez uczniów: „A oni tym bardziej się zdumiewali i mówili między sobą: Któż więc może być zbawiony?„): „Talmud babiloński odnosi ucho igielne do niewyrażalnych idei. Aby wyjaśnić, że sny ujawniają myśli ukryte w sercu człowieka i są produktem rozumu, rabini mówią: »Nie pokazują człowiekowi palmy ze złota, ani słonia przechodzącego przez ucho igielne« (Berakhot 55b). Podobne zastosowanie ucha igielnego znajdujemy w innym traktacie talmudycznym Baba Mezi’a 38b. Midrasz do Pieśni nad pieśniami używa tego wyrażenia dla zobrazowania Bożej chęci oraz możliwości zbawienia grzesznika: »Święty powiedział, otwórz dla mnie drzwi tak wielkie jak ucho igielne a Ja otworzę dla ciebie drzwi, przez które mogą przejść namioty i [wielbłądy?]« (Midrasz, Pieśń nad pieśniami, 5,3). Midrasz do Księgi Rodzaju wyjaśnia, że ucho igielne nie jest zbyt wąskie dla dwóch przyjaciół, jednak świat nie jest zbyt szeroki dla dwóch wrogów (Midrasz, Księga Rodzaju 1.3)”.
Jest jeszcze inna ciekawa interpretacja, o której wspomina Wikipedia, wskazująca na dosłowność znaczeniową „ucha igielnego”, jako ucha od igły: „Cyryl Aleksandryjski twierdził, że Jezus miał na myśli linę, nie wielbłąda, ponieważ oba te wyrazy mogą być mylone ze względu na itacyzm (κάμηλος kamêlos wielbłąd, κάμιλος kamilos lina). Proces itacyzmu polegający na zamianie „ety” przez „iotę” zaczął zachodzić w języku greckim dopiero po roku 200, jednak Rozienkow dostarczył dla tego wyjaśnienia dodatkowego wsparcia, zauważył, że aramejskie słowo gamla może oznaczać zarówno wielbłąda, jak i linę (wykonaną z sierści wielbłądziej)”.
Zwrócę uwagę na ustrój, o którym mówi Jeszua – to królestwo, czyli monarchia. Tak, tak, monarchia, a nie demokracja. Dzisiaj wskazuje się, że „główny dogmat naszych czasów”, demokracja, wkraczająca niemal we wszystkie dziedziny życia, wpływa niekorzystnie na innowacyjność pracy twórczej, naukę i inne dziedziny życia społecznego. Demokratyczna „równość” płci, parytety, które niebawem przekształcić się mogą w numerus clausus dla mężczyzn, degradacja, czy wręcz niwelowanie pojęcia rodziny, to tylko drobna część dowodów na destrukcyjny wpływ demokracji na aksjologię, niezbędną do stworzenia sprawiedliwego społeczeństwa. Tylko kogo interesuje sprawiedliwość?
Dlatego rozwiązaniem jest monarchia, ale teokratyczna, bo jest jeden warunek – monarcha musi być sprawiedliwy! A o tym nie zdecydują wybory powszechne. Ktoś inny wybiera. Już wybrał!
„W przeszłości Bóg patrzył przez palce na taką niewiedzę, lecz teraz nakazuje wszystkim ludom na każdym miejscu, aby zwracały się do Niego od swych grzechów. Bo ustalił On pewien Dzień, kiedy osądzi świat zamieszkiwany i uczyni to sprawiedliwie za pośrednictwem człowieka, którego wyznaczył. A dał temu publiczny dowód, wskrzeszając go z martwych”. (Dz. Ap. 17:30-31 NTPŻ)
Zdjęcie nagłówka pochodzi ze strony: https://en.wikipedia.org/wiki/John_B._Calhoun